poniedziałek, 20 stycznia 2014

BUTY Z TEKTURY


CIEKAWE RZECZY DZIEJĄ SIĘ NA ULICACH. UWAŻAJCIE JEDNAK, SZALEJE TAM ZIMA, CHŁÓD, GŁÓD I POLSKA GRUPA POCZTOWA.

Przesyłki spóźnione, niedoręczone, lub niedoręczone tam, gdzie trzeba, zostawione w pobliskim kiosku, w warzywniaku, w mięsnym lub w lombardzie – taka jest siermiężna rzeczywistość po nowej regulacji przesyłek z sadów i prokuratur, która obowiązuje od nowego roku. Takiego zamieszania w tej branży w III RP nie było. W PRL zdarzyło się w stanie wojennym, gdy korespondencja podlegała cenzurze i była gorliwie czytana i znakowana pieczątka „ocenzurowano". Od nowego roku to już nie Poczta Polska, ale Polska Grupa Pocztowa, której partnerami są osławiony InPost i Ruch – zajmuje się dostarczaniem korespondencji z sądów i prokuratur. Powód: wygrała przetarg. A gra szła o prawie pół miliarda zł. Oferta PGP okazała się tańsza od oferty Poczty Polskiej o ok. 80 mln zł – i liczyło się tylko to. PGP wygrała, ale gołym okiem widać, a uchem słychać, że sobie nie radzi, bo nie ma prawa sobie radzić.



Firma, która wygrała przetarg dopiero teraz buduje sieć doręczycieli i pozyskuje pracowników?! – denerwuje się nie tylko Bogumił Nowicki, szef pocztowej „Solidarności”. Nowicki jest pewny, że przy przetargu doszło co najmniej do ominięcia, albo złamania prawa. Przetarg wygrała firma, która nie była, ani nie jest w stanie wywiązać się z zobowiązań. Przetargu, zaznacza Nowicki, wygrać nie było trudno, bo ceny na Poczcie można znaleźć w sieci, dlatego przygotowanie tańszej oferty nie było trudne. Buty z tektury też będą tańsze niż buty ze skóry, ale za to nie nadają się do noszenia. Moim zdaniem tu doszło do zrobienia takich tekturowych butów – mówi.

Sytuacja opisana przez jedną z gazet. Stołeczny adwokat opowiada anonimowo: – Gdy po raz pierwszy przyszła do naszej kancelarii doręczycielka z przesyłkami, powiedzieliśmy: „Proszę pani, my się wszyscy trzęsiemy, co to teraz będzie”. Na to ona: „Panie, a co ja mam powiedzieć? Na ten rejon poczta ma 40 listonoszy. U nas jest czterech”.
Jak to działa codziennie przekonuje się na własnej skórze Małgorzata Ułaszonek-Kubacka, radca prawny z Kancelarii „IUSTITIA” w Białymstoku. W jej branży czas się liczy szczególnie, fundamentalną rolę ogrywa kwestia biegu terminów. Tymczasem, np. w połowie stycznia, jednego dnia, hurtem otrzymała kilkanaście przesyłek, wysyłanych przez sąd przez sześć dni!
Z takim doręczaniem wiążą się fatalne konsekwencje. Tego samego dnia bowiem rozpoczyna się jednocześnie bieg terminów sądowych w dużej liczbie spraw. Może to powodować przegranie procesów z powodu konieczności działania jednocześnie w wielu sprawach. Na ogół – dodajmy – niemożliwe jest sprostanie jednoczesnemu wykonania w jednym, czasie stosu wezwań, zarządzeń, apelacji i zażaleń. W rachubę wchodzą też szkody majątkowe spowodowane zbyt późnym dostarczeniem dokumentów, tytułów wykonawczych itp.


Już kilka przesyłek z sądu, które hurtem, z kilku dni, przyniósł znanemu prawnikowi z Łodzi sympatyczny pan „w cywilu”, było spóźnionych. Może jakieś też gdzieś „wsiąkły”? – pewności, którą miał wcześniej, już nie ma. Gdyby chodziło o przesyłanie kartek świąteczny, widoków, nie miałby pytań – twierdzi. Przyjdzie, nie przyjdzie, mówi się trudno. Ale tu chodzi o przesyłki, nieodebranie których mogą spowodować nieobliczalne, trudne do cofnięcia skutki.
Spóźnione przesyłki, rozerwane paczki i brak zwrotek. Niepokoi ich mała liczba tzw. zwrotek, potwierdzających dostarczenie listu, ale także żółwie tempo doręczycieli. List priorytetowy ze Szczecina do mieszkańca Szczecina jest przekazywany w ciągu sześciu dni. Z powodu opóźnień, m.in. w Międzyrzeczu, Gorzowie Wielkopolskim, Lubartowie i Puławach odwołano rozprawy z powodu niedoręczonej korespondencji.


Doręczyciel, człowiek szczery. Wspomniana Małgorzata Ułaszonek-Kubacka przekonała się o tym, gdy próbowała się dowiedzieć, dlaczego otrzymuje korespondencje hurtowo. Doręczyciele twierdzą, że nie opłaca im się codzienne doręczanie. Są źle opłacani, wobec tego do jej kancelarii pofatygują się raz w tygodniu lub rzadziej. I faktycznie: pracownik PGP od początku świadczenia swoich usług, czyli od początku stycznia, pojawił się w naszej kancelarii jedynie trzy razy – twierdzi Ułaszonek-Kubacka.
Do takich działań może skłaniać rachunek ekonomiczny, wymuszający szukanie oszczędności z powodu zaniżonych wynagrodzeń – napisała w liście-skardze do prezesa Sądu Rejonowego w Białymstoku. – Już teraz doręczyciele zgłaszają fakt nieekonomiczności i braku opłacalności doręczeń (np. jeżdżą rowerem po śniegu w b. niskich temperaturach, tłumacząc to brakiem środków finansowych na profesjonalny dowóz listów). Powyższe może inklinować ryzyko dalszych poszukiwanie rozwiązań zastępczych”.


Działalność PGP już wywołała protesty, listy zbiorowe, itp. Okręgowa Rada Adwokacka w Łodzi przyjęła uchwałę, w której porównała efekt przetargu na usługi pocztowe do przetargu na budowę „chińskiego odcinka autostrady A2”, w ramach którego jedynym kryterium była najniższa cena usługi.
Wiadomość z przedostatnich dni: Urząd Komunikacji Elektronicznej przeprowadzi kontrolę w PGP. Do PGP zostało już skierowane zawiadomienie o zamiarze wszczęcia kontroli. Urząd będzie mógł rozpocząć czynności kontrolne w PGP „po 7 dniach od doręczenia przedsiębiorcy zawiadomienia o zamiarze wszczęcia kontroli” – zaznaczono. Jeśli – dodajmy – za doręczanie zawiadomienia weźmie się PGP, być może żadnej kontroli nie będzie. Bo sądząc po miesiącu pracy tej firmy, przesyłka nie dotrze tam, gdzie trzeba, albo dotrze za późno, albo nie dotrze w ogóle.


Bogumił Nowicki w Radiu Wnet opisał, co wyniuchał w Internecie na temat PGP. Wyszło mu, że to Polska Grupa Weteranów. „Na podstawie tych informacji, które zebrałem w powszechnie dostępnych źródłach, oceniam, że kierują nią w poważnej mierze dżentelmeni, którzy kiedyś byli dyrektorami różnego szczebla w Poczcie Polskiej, a potem, gdy polityczny wiatr zmienił kierunek, odeszli z firmy. Osoby, które kojarzę, to dawni weterani PZPR, a potem często związani z SLD. Wiele z tych osób zajmowało prestiżowe stanowiska, kiedy SLD przejął władzę po klęsce AWS. Wiele osób zaangażowanych w tamta firmę przygotowało tzw. reformę Poczty Polskiej, reorganizację i restrukturyzację. Było to w 2005 r., od tego momentu rozpoczęły się problemy naszej firmy, bo reforma była zrobiona źle, doprowadziła do poważnych zaburzeń w funkcjonowaniu Poczty.
Gdybyśmy szukali jakiegoś spisku, to nasuwa się pomysł, że to jest właśnie spisek. W ogóle uważam, że cała akcja przeciwko naszej firmie zmierza do tego żeby Pocztę na tyle osłabić, żeby na nasz rynek swobodnie mogli wejść konkurenci zewnętrzni. Myślę o poczcie niemieckiej, która ma potencjał i jest blisko. Listonosze będą wtedy raczej polscy, ale menedżerowie będą niemieccy i przepływ środków, podatków będzie szedł w zupełnie inną stronę”.
Tyle Bogumił Nowicki, a innym Nowickim, Kowalskim i Nowakom włosy się jeża na głowach, nawet gdy już ich nie mają.



Wojciech Dudkiewicz
wdd@onet.eu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz