NIEKTÓRZY PAMIĘTAJĄ GO JAKO REPORTERA Z
CIĄGIEM NA BRAMKĘ, CHOĆ LISOIDA. A TO ZAWSZE, NAWET JAK BARDZO SIĘ NIE CHCE, WYJDZIE Z BUTÓW. KĘSKRAWIEC JEST PRZYKŁADEM, ŻE I TYM RAZEM WYSZŁO.
Przyznajemy, nie czytamy gazet należących do Niemców, takich, jak Dziennik Polski, Łódzki,
Bałtycki, Zachodni, Wschodni, Fuckt, czy Lisweek. Ale i bez tego wiemy, kto płaci, za co płaci i ile to kosztuje. Przyroda nie znosi próżni: płacimy my, a oni za naszą kasę robią nam wodę
z mózgu.
Pardon, że nie czytamy też TyPOwego. A w każdym razie regularnie. TyPOwy to trudna gazeta, porusza tematy pod nieznośnym kątem, z punktu widzenia tzw. katolewicy, michnikowców i podobnej ferajny. I wciąż unosi się tam duch ITI . A kiedy byśmy nie przerzucali kolorowych stron, to tam albo o Żydach, albo o Mazowieckim (ostatnim premierze PRL), o postępowym duchownym, albo o tym jaki to polski Kościół jest be i fe. I tam albo B., albo P., albo Klata, Pilch, Stasiuk, Zając, albo Majcherek, Sienkiewicz i Śpiewak. Więc trzeba mieć zdrowie do przerzucania stron TyPOwego.
Ale gdy zdarzyło się nam przeglądać, z poślizgiem, numer sprzed paru tygodni, włosy (mamy je!) stanęły nam dęba: znaleźliśmy tam wyznanie red. Marka Kęskrawca, szefa dziennika Dziennik Polski. Oto ono, bez komentarza, albo tylko z takim, że...
LISOID, NAWET JAK SIĘ BARDZO NIE CHCE, ZAWSZE WYJDZIE JAK SŁOMA Z BUTÓW.
LISOID, NAWET JAK SIĘ BARDZO NIE CHCE, ZAWSZE WYJDZIE JAK SŁOMA Z BUTÓW.
wdd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz