sobota, 25 stycznia 2014

RZUCIŁO SIĘ MINISTROWI

GDY BĘDZIECIE PAŃSTWO PRZECHODZILI WARSZAWSKIM KRAKOWSKIM PRZEDMIEŚCIEM OSOBLIWIE OBOK NUMERU 15/17, NIECH WAS NIE ZWIODĄ POZORY, TABLICZKI ITP. 

Fot. Marcin Żegliński
Nie mieści się tam Ministerstwo Kultury, ani tym bardziej Dziedzictwa Narodowego, lecz zasiada tam POrtyjny działacz-aktywista, który tylko robi w kulturze. Tak, to o panu, ministrze pośle Bogdanie Zdrojewski, mowa.
Miał być ministrem od obrony narodowej, był nim nawet w POrtyjnym gabinecie cieni, ale Premier Tysiąclecia wolał rzucić go na kulturę. I tak rzucił, że w Zdrojewskim wciąż siedzi trauma. A skutki, są coraz bardziej opłakane. Rzuciło się ministrowi na głowę. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że gość rżnący w wywiadach konserwatywnego konserwatystę, toleruje chamstwo i głupotę.
Pierwszy przykład z brzegu: toleruje Klatę w Teatrze Starym w Krakowie. Klata wyhodował sobie tam – na scenie narodowej – scenę karmiącą się bełkotem, płycizną i badziewiem. Zamiast szurnąć Klatę, minister stwierdził pod publikę z warszawskiego saloonu, że popiera Klatę.
Drugi przykład: Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski. Tam działacz-aktywista toleruje głupotę dyrektora z Włoch, który toleruje chamstwo i obscenę. Gdy w czasie wystawy pokazano instalację obrażającą uczucia religijne katolików, minister zakrzyknął: POlacy nic się nie stało! Otóż stało się: Włoch-skandalista powinien wracać do siebie. Ale on nie: on chce czekać do końca kadencji.

Kolejne przykłady. Wstrzymuje budowę Muzeum Historii Polski; do Oskarów wytypował kłamliwego wajdowego „Wałesę”, który przegrał nominację z kretesem, bo musiał przegrać; toleruje tęczową tęczę na Placu Zbawiciela. A teraz wziął się za film o tragedii Smoleńskiej kręcony przez Antoniego Krauzego.
Rys. Rafał Zawistowski
„Uważam, że [takie filmy] lepiej realizuje się z pewnego dystansu – wycedził. – Za wcześnie na film o Smoleńsku”. Pal sześć, że jego guru urodził kiedyś „Człowieka z żelaza” dziewięć miesięcy po wydarzeniach, które pokazał. Gorzej, że jego opinia padła w przededniu decyzji Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w sprawie dofinansowania filmu.
Słowa, że „za wcześnie na film” wydawać się mogą próbą wydania instrukcji ekspertom i urzędnikom PISF co z tym fantem zrobić. A na takie rzeczy, nawet w III RP, nie można się godzić. Dlatego panie ministrze Zdrojewski, niech pan się zreflektuje, nie idzie tą drogą. Albo niech pan odejdzie i idzie swoją, POrtyjną drogą.

Witold Dudziński
wdd@onet.eu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz