piątek, 21 marca 2014

Warszawa w trzy dni


Zdaje się, że dramatyczne wieści z Krymu i reszty Ukrainy, zrobiły wrażenie z tej i tamtej strony Wisły, tym bardziej że nazwa stolicy pojawiła się w kontekście tej zawieruchy parę razy. Nawet Premier Tysiąclecia i Pierwszy Wstęgowy wtrącili swoje trzy grosze, a chyba tylko redaktorka Paradowska nie poczuła się – a w każdym razie tak deklarowała – zagrożona przez Wielkiego Niedźwiedzia, kiedyś nazywanego Bratem.


Pierwszy Wstęgowy najgłośniej grzmiał w polemice z gen. Skrzypczakiem, który powiedział, co dowiedział się, będąc niedawno wiceszefem MON. A mówił, że gdyby bolszewicy dziś uderzyli na Polskę, z Cudem nad Wisłą mielibyśmy problem. W stolicy znaleźliby się w 3-4 dni. Tak nieliczna i słabo uzbrojona jest nasza armia, a bolszewicy tak liczni. Zaatakowaliby z trzech kierunków, przy czym stolica uważać musi szczególnie na dwa: białostocki i brzeski i na mosty na Wiśle. Zniszczenie przepraw uniemożliwiłoby szybkie przerzucenie naszych wojsk na Wschód.
Jeśli, oczywiście byłoby co przerzucać. Maciej Świrski (niedawno pokazany przez nas jako inicjator Reduty Dobrego Imienia, walczącej skutecznie ze zniesławianiem Polski) twierdzi, że może być co – i rzucił hasło stworzenia Armii Krajowej. Skończył się bowiem spokój w Europie, należy brać pod uwagę najgorsze. Połknięcie Ukrainy i państw bałtyckich przez bolszewików potrwa ze dwa lata. Nie wolno ich zmarnować – zaleca. Bo następna może być Polska. 

Maciej Świrski
Sojusznicy-sojusznikami (w 1939 r., gdy Niemcy urządzili defiladę w Alejach Ujazdowskich, też sporo deklarowali), ale patrząc na to co robi Zachód, gwarantujący granice Ukrainy, i reakcje świata na to co się dzieje, a zwłaszcza na aneksję Krymu, trzeba bardziej liczyć na siebie – dowodzi – podwyższając koszty, które bolszewicy ponieśliby, decydując się na agresję. Z przywróceniem powszechnego poboru, zniesionego przez Premiera Tysiąclecia, byłby problem, dlatego Maciej Świrski proponuje stworzenie ochotniczej (w warunkach podwyższonej gotowości – obowiązkowej) obrony terytorialnej, pod znaczącą nazwą AK.
Warto się nad tym zastanowić, byle szybko. I mając na uwadze, że obecne polskie siły zbrojne, jak ktoś obrazowo powiedział, pomieściłyby się na dwóch dużych warszawskich stadionach futbolowych. To porównanie, dodajmy, to chyba największy pożytek z ich budowy. 



Witold Dudziński
wdd@onet.eu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz