środa, 16 lipca 2014

Kraj na skale

Morze, wysokościowce i góry tworzą okręgi wokół skalistego cypla, na którym leży Monaco Ville, centrum miasta i państwa, uważanego za śródziemnomorskie Miami.

Największe tłumy ściągają tu w maju, w czasie Grand Prix Formuły 1. Ulice zamieniają się wtedy w tor wyścigowy, a jego okolice w trybuny, zaplecze techniczne itp.


Niełatwo tu wtedy znaleźć nocleg - wszak to jedyny wyścig, który można oglądać nie tylko z trybun i chodników, ale także z okien hotelu czy jachtów. Zawodnicy wykonują na nim 78 okrążeń i mogą rozwijać prędkość do 270 km na godz.
Wyścigi wydających z siebie ryk supermaszyn to spore przeżycie, ale przeciętny turysta powinien nastawiać sie raczej na obejrzenie fragmentów trasy wyścigu - szczególnie najsłynniejszego zakrętu Formuły 1 przy Avenue Princesse Grace - w innym terminie. Nawet wtedy łatwo sobie wyobrazić, jak trudny jest majowy wyścig.


Ale Grand Prix Monaco to wydarzenie jednego dnia w roku. Na co dzień miasto-państwo urzeka czym innym. Ten niewielki skrawek ziemi wciśnięty jest między turkusowe morze, a góry. Wody Morza Śródziemnego wciskają się w niewielki malowniczy port, sam wciśnięty w kwartał ekskluzywnych budynków, oczywiście… wciśniętych w spadające ku morzu góry.
Monako składa się dziś z kilku dzielnic, ale powstał ona szczycie skały. Na początku było Monaco-Ville: zamek i podzamcze, potem przekształcone w pałac i starówkę z zabudowaniami ściśniętymi na spłaszczonym skalnym wierzchołku. Sama skała wrzyna się n a 800 m w morze, opadając stromym 300-metrowym urwiskiem wprost do wody.

Przebiegły przodek

Na Monako warto spojrzeć z góry, najlepiej z ogrodu botanicznego Jardin Exotique największego chyba w Europie skupiska egzotycznych sukulentów. Założony ponad 100 lat temu, ma warunki idealne m.in. dla bogatej kolekcji kaktusów. Jest położony nieco na uboczu, z dala od gwaru i tłumu turystów, i dzięki temu jednym z niewielu miejsc w okolicy, gdzie można naprawdę odpocząć. Są tu zacienione alejki, tunele wykute w skałach, a w powietrzu unosi się intensywny zapach egzotycznych roślin.
Jak na dłoni widać stąd centrum miasta i państwa, Monaco Ville, położone na wysokim skalistym półwyspie. U jego nasady leży Pałac Książęcy i stare miasto. Obecna budowla stoi na podwalinach dawnej twierdzy, zbudowanej przez Genueńczyków w XIII w. Zdobył ją podstępem w 1297 r. Francois Grimaldi, zwany później Przebiegłym. Obecny książę Albert II jest jego potomkiem w linii prostej, a jego dynastia to ród o najdłuższej ciągłości panowania w Europie.


Panowanie Grimaldich opłaca się mieszkańcom Monako. Jak wszędzie, tak i tu rodzina władcy to świetny interes. Wszędzie można kupić rozmaite gadżety z wizerunkami księcia i jego pałacu, można zwiedzać apartamenty książęce, choć nie wolno robić zdjęć. Można zwiedzać od czerwca do października, oprócz momentów, gdy są użytkowane przez książęcą rodzinę. Na maszcie powiewa wtedy flaga, podobna do polskiej - biało czerwona, tyle, że odwrócona.
Trasa po pałacu obejmuje m.in. Podwórze Honorowe, gdzie latem odbywają się koncerty z udziałem m.in. Orkiestry Filharmonicznej z Monte-Carlo, Galeria Herkulesa, ozdobioną XVII-wiecznymi freskami, Sale Tronową i apartamenty paradne, ozdobione bezcennymi skarbami. Urządzone w jednym ze skrzydeł małe Muzeum Napoleońskie, zgromadziło pamiątki po cesarzu Francuzów, w tym m.in. skarpety i kapelusz wielkiego wodza. Ze wzgórza w pobliżu pałacu rozciąga się przepiękny widok na port jachtowy Fontvieille, wciśnięty między domy i skalne urwiska.

Rainer i Grace

Pałac wraz z ogrodem zajmuje sporą część Monaco-Ville. Resztą miejsca na skale wypełnia labirynt zadbanych uliczek ze stylowymi domami i sklepami, placów i placyków z fontannami. W sercu starówki, na miejscu kościoła w 1252 r., znajduje się XIX-wieczna Cathedrale St-Nicholas. Godna uwagi jest nastawa ołtarzowa z około 1500 r., ołtarz główny, tron biskupi wykonany z białego marmuru z Carrary.



W katedrze brali ślub, a po latach zostali pochowani rodzice Alberta II - książę Rainer III i księża Grace Kelly. To za życia tej pary książęcej Monako zaczęto uważać za śródziemnomorskie Miami. Jeszcze w 1956 r., matka Grace Kelly, podobnie, jak wielu innych Amerykanów myślała, że jej córka zaręczyła się z księciem… Maroka. Mariaż Rainera i Grace był punktem zwrotnym kariery Monako jako kurortu. Ruch turystyczny podwoił się w kilka lat od transmitowanego w telewizji ślubu. Dziś samo Monte Carlo przyciąga rocznie 4 mln turystów.

Na starówce zasługuje jeszcze na uwagę Musee de la Chapelle de la Visitation (Muzeum Kaplicy Nawiedzenia) z dziełami Jusepe de Ribery, Rubensa i artystów włoskiego baroku. Nie wolno też ominąć Muzeum Oceanograficznego, założonego zostało przez księcia Alberta I, słynnego oceanografa, z ogromnymi i różnorodnymi zbiorami, rozmieszczonymi na kilku piętrach ogromnego budynku, sfinansowanego z dochodów kasyna w Monte Carlo.
Największe wzięcie u turystów w umiejscowionym na opadającym wprost do morza skalnym urwisku muzeum mają akwaria z tysiącami rzadkich ryb, koralowców i innych zwierząt morskich z całego świata. Są rekiny, strzępiele, ryby głębinowe, ale także żółwie morskie, meduzy, mureny i krewetki.

Luksus na jeden dzień

Dzięki niskim podatkom i swojemu urokliwemu położeniu Monako stało się również miejscem zamieszkania najbogatszych ludzi świata. Swoje domy posiadają tu między innymi światowe gwiazdy filmowe, muzyki oraz biznesu. Tylko niewielu ma obywatelstwo Monako. Większość to rezydenci finansowi. Kartę rezydenta można uzyskać, deponując w miejscowym banku sporą sumę pieniędzy, posiadając jakąś nieruchomość, a choćby mieszkanie i przebywając stale w Monako.
Obywatele i rezydenci (oprócz Francuzów) nie płacą podatków dochodowych, banki nie pytają przedsiębiorców o pochodzenie wpłacanych pieniędzy. W zamian otrzymują prestiż i… słone ceny wszystkiego. Monako jest jednym z najdroższych do zamieszkania miejsc świata. Pozwolić sobie na to mogą ludzie naprawdę.



Dla przeciętnego Polaka Monako nie jest miejscem nawet do dłuższego zwiedzania lub pobytu. Wszystko jest znacznie droższe niż w sąsiednich eleganckich kurortach francuskiego Lazurowego Wybrzeża. Hotele, restauracje, nie mówiąc już o mieszkaniach i tzw. życiu. Dla przeciętnego Polaka to miejsce na krótkie, jednodniowe, zwiedzanie.
Nie obejmuje ono zwykle dzielnicy Fontvielle, rozciągającej się u stóp Skały, strefy nowoczesnych budynków mieszkalnych, biznesowych i handlowych. Jest tu również przystań dla jachtów, stadiony sportowe i muzea. Warto przejść się szlakiem rzeźb, wzdłuż którego ustawiono współczesne dzieła sztuki przestrzennej i odwiedzić, jedno z muzeów, np. znaczków i monet, żeglarskie – z ogromna liczbą modeli słynnych statków – czy Collection des Voitures, prezentujące zabytkowe pojazdy silnikowe.

Miejsca dla hazardzistów

Typowy szlak turystyczny po Monako prowadzi od starówki, przez dzielnicę La Condamine, port Hercule, do legendarnego kasyna Monte Carlo. La Condamine to przytulona do wybrzeża często senna dzielnica portowa. W obrębie dzielnicy znajduje się dworzec kolejowy oraz stosunkowo tanie hotele i bary. W porcie stoją luksusowe, wyglądające na najdroższe jachty na świecie. W La Condamine rozpoczyna się Grand Prix Monaco.
Pierwsze Grand Prix odbyło się w 1929 r. z inicjatywy Antony'ego Noghesa, producenta papierosów i mieszkańca miasta, popartej przez księcia Louisa II. Wyścig ma ogromny prestiż. Zwycięzca otrzymuje z rąk księcia puchar, a jego nazwisko zostaje wpisane do prestiżowego Klubu Automobilowego Monako.


Obowiązkowym punktem każdej wycieczki jest odstanie kilku minut przed głównym wejściem do Casino de Monte-Carlo, z nadzieją na uchwycenie na zdjęciu jakiegoś celebryty lub luksusowego auta. Nie jest to ponoć trudne, choć łatwiej na pewno sfotografować samochód.
Kasyna pojawiły sie w Monako w końcu XIX w. z powodu kłopotów finansowych księstwa. Ówczesny książę Karol nakaz postawić budynek kasyna, które szybko przyciągnął bogatych hazardzistów z całej Europy i pozwolił wzbogacić kasę Monako. Obok zresztą postawiono dla hazardzistów ekskluzywny Hotel de Paris. Co ciekawe w Monako panuje zakaz gry przez jej mieszkańców i nastawione jest jedynie na przyjezdnych zamożnych gości. Coraz częściej są nimi Rosjanie, czy raczej nowi Ruscy.


Witold Dudziński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz