wtorek, 26 sierpnia 2014

Różne rzeczy mogą się dziać

Zbliżające się Mistrzostwa świata w siatkówce  to ewenement o skali światowej, rekordowa liczba uczestników, kibiców, z pewnością wspaniały klimat - mówi  Edward Pleń SDB.

Rozmowa z ks. Edwardem Pleniem SDB, krajowym duszpasterzem sportowców 


Ksiądz, o ile wiem, od lat jest kibicem siatkówki. Jakie to będą mistrzostwa?

Tak, to moja ulubiona dyscyplina sportu. Jestem w serdecznym kontakcie z siatkarzami, kadrą, często się z nimi spotykam, rozmawiam. Te mistrzostwa to ewenement o skali światowej, rekordowa liczba uczestników, kibiców, z pewnością wspaniały klimat.
Rozmowa z ks. Edwardem Pleniem SDB, krajowym duszpasterzem sportowców.

I inauguracja obędzie się na stadionie piłkarskim.

Bardzo dobrze się stało. Jeśli te mistrzostwa udadzą się, jeśli będzie wspaniała atmosfera, to siatkówka dostanie impuls do rozwoju, zacznie rywalizować o kibiców z piłką nożną. Mam nadzieje, że polscy kibice siatkówki, chyba najlepsi na świecie, pokażą kibicom futbolu, jak towarzyszyć sportowcom, jak okazywać sportowy szacunek dla rywali, jego kibiców, że to będzie pozytywny impuls do zmian. Że mecz może być świętem rodzinnym. Na siatkówkę przychodzi się z całymi rodzinami. Nie obawiając się złej atmosfery, wyzwisk itp. Nawet, jak przegramy, to przecież po walce.

Czy pierwszy mecz zaważy na dalszym przebiegu mistrzostw?

Na pewno. Impuls atmosfery pierwszego meczu może nadać kierunek rozgrywkom grupowym. Ten stadion narodowy może się powtarzać w każdym mieście, przy okazji każdego meczu. Będą przecież strefy kibica, telebimy itp., mogą tam przyjść tysiące kibiców. To może coś ciekawego, to może być cud stadionu narodowego, który będzie promieniować na wszystkie hale, na wszystkie miasta i wszystkich kibiców.

Ksiądz będzie towarzyszyć siatkarzom, co im ksiądz powie?

Będę z nimi, albo w pobliżu. I gdyby nawet telefon ściągnął mnie o północy, wsiadam do samochodu i jadę na wezwanie. Na pewno powiem im o pokorze, dystansie. Ale do takiego turnieju trzeba podejść z pokorą. Gdy rozmawiam ze sportowcami, na spotkaniach podaję przykład z Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Nasi siatkarz jechali tam po pewne medale, wszyscy wmawiali im, że zdobędą złoto medal, bo wszystko wygrywali.

Zbigniew Bartman, ówczesny atakujący reprezentacji już czuł się mistrzem olimpijskim.

I wiemy, czym to się skończyło. Dlatego w rozmowach z zawodnikami mówię i będę mówił o pokorze, dystansie. Przygotowujemy się, żeby dać z siebie wszystko, żebyśmy byli jak najlepsi. Ale szczególnie ten turniej będzie trudny, długi, różne rzeczy mogą się dziać.

Rozmawiał WD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz