Kto nie zna Tatr Zachodnich, niech żałuje i szybko to nadrobi. Ich przedsmak można poczuć po polskiej stronie, idac na Wołowiec, Starorobociański, czy Czerwone Wierchy. Zresztą wszystkie są szczytami granicznymi. Ale na Słowacji to ci dopiero...
Tam nie dość, że jeszcze ładniej (np. na takich Skriniarkach, Rohaczach, Siwym Wirchu, czy Otargańcach, to jeszcze można przeżyć przygody godne pradziwego mężczyzny (i prawdziwej kobiety). Odległości są duże, żeby przejść wiele szlaków łączących piękne szczyty i przechodzące jeszcze piękniejszymi dolinami - trzeba wyjść ze schroniska itp. o świcie i wrócić o zmroku. Tym bardziej w końcu września, gdy zmrok pojawia się z nienacka... I za bary z pleckiem chwyta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz