poniedziałek, 20 października 2014

Widać ją z daleka


Tylko wybranym wydadzą słabą książkę w twardej, zajefanej zielonej obwolucie.




Nagrodę Grand Press (dwa razy), a po razie Wiktora i Ostre Pióro Business Centre Club mogą dostać tylko wybrani; tylko oni mogą prowadzić widowisko „Mam talent” w TVN i przegląd prasy w „Dzień Dobry TVN”; i tylko im wydadzą słabą książkę w twardej, zielonej obwolucie.

Książka „Holyfood” Szymona Hołowni, gdzie sposobem opisu życia duchowego jest metafora kuchenna, miała prezentować praktyczne sposoby na szczęśliwe życie, pokazać, jak nakarmić wygłodniała duszę, zachowując linię i wagę, unikając efektu jojo. Wyszło jednak, co wyszło: jak sam Hołownia pisze we wstępie – zbiór pseudomądrości autora, które musiał z siebie wyrzucić.

Mus to mus, ale skoro on jest autorem tego musu, zielona obwoluta za długo nie poleży w księgarniach; tym bardziej, że jest w neonowej odmianie tego koloru, dostrzegalnej z daleka. Ale autor nie jest winny. Winny jest nieludzki system, konkretnie akord, w którym musi ostatnio pisać książki.

wd

1 komentarz: