środa, 11 czerwca 2014

Norweskie specjały


Na poznanie tego kraju potrzeba dużo więcej czasu niż możemy na to poświęcić.Ale nawet krótki pobyt przekona nas, że będziemy chcieli tam wracać. Piękne krajobrazy, zadbane miejscowości, czysta woda i trawa zielona. To Norwegia właśnie.

Kojarzy się przede wszystkim z fiordami. Kto widział choćby Nordfjord w zachodniej Norwegii, już może twierdzić, że wie na czym fiordy polegają. Te ogromne rozpadliny skalne, a w zasadzie głębokie zatoki, przez które morze wcina się głęboko w ląd, są wizytówką Norwegii i nadają jej niepowtarzalny urok.


Fiordy są co prawda charakterystycznym elementem tzw. peryglacjalnego krajobrazu wybrzeży nie tylko Norwegii, ale także Szkocji, Islandii, Nowej Zelandii, Labradoru, Patagonii i Alaski, ale tu są najpewniej najbardziej malownicze i piękne. W Norwegii krainą fiordów jest przede wszystkim zachodnie wybrzeże.
Zachodnie wybrzeże to przede wszystkim niezapomniane fiordy. Większość z fiordów jest głęboka i wąska, z górami wyrastającymi prosto z wody i wodospadami spływającymi kaskadami z ogromnej wysokości. W mniejszości są fiordy spokojne, płytkie i rozległe, bogate w rybie łowiska.

Za siedmioma górami

Bramą do fiordów i gór norweskich nazywane jest Bergen, miasto leżące w połowie zachodniego wybrzeża, na styku Morza Północnego i Norweskiego, a otoczone siedmioma górami o kilkusetmetrowej wysokości. Bergen, założone w 1070 r., przez wieki było stolicą i najważniejszym miastem Norwegii. Choć już dawno nie jest centrum państwa, miasto wciąż jest kulturalna stolicą, z niezliczoną liczbą imprez, festiwali, koncertów.
Pozostałością po latach świetności jest najstarsza historyczna dzielnica Bergen, Bryggen, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To kompleks drewnianych budynków z XVIII w. Kiedyś mieściły magazyny, spichlerze, dziś często restauracje, sklepy z pamiątkami, pracownie sztuki. Ale sercem miasta jest pełny zgiełku targ rybny.


Oslo jest nie mniej ciekawe niż Bergen. Ale to jednak inna bajka. Mimo, że jest wielkości Wrocławia, czyli – jak na warunki europejskie – niewielkie, na przybyszach może wywrzeć wrażenie tętniącej życiem metropolii. Przez setki lat pozostawało w cieniu hanzeatyckiego Bergen i dopiero rozwój gospodarczy i kulturalny w XX w. spowodował, że miasto stało się stolicą na europejską miarę.
Pod wieloma względami Oslo zachowało charakter idealnego, XIX-wiecznego miasta. W niewielkim oddaleniu od siebie, dostępne pieszo, skupione wokół północnego krańca fiordu, rozlokowały ważne instytucje stolicy Norwegii - parlament, pałac królewski, ratusz, siedziby ministerstw, ambasady. Oslo nazywane jest zielonym miastem. Dużą część aglomeracji zajmują lasy, parki, stawy i jeziora, strumienie… górskie oraz wysepki.

Drogą nad Nordfjordem

Norwegia to nie jest kraj dla przeciętnego polskiego turysty. Jest za drogi. Jest jednym z najdroższych krajów na świecie. Świetnie się w Norwegii zarabia – wiedzą to ci Polacy, którzy tu pracowali choćby na budowie – ale też słono, za wszystko płaci.
Najlepiej zwiedzać Norwegie samochodem, ale można też koleją i autobusami, ale trzeba być przygotowanym, że każda z tych form jest przyjemna, ale i droga. Bilety kosztują tu sporo, a płaci się nie tylko za przejazd autostradą, drogą szybkiego ruchu i zupełnie zwykłą drogą, ale także tunelami, mostami. Nie mówiąc już o promach, a nie sposób obejrzeć Norwegii bez przepływania fiordów promami.

Najlepszą możliwość podziwiania widoków na wspomniany już Nordfjord dają przejażdżki samochodem tak zwaną Drogą Panoramiczną wzdłuż północnego brzegu, wspinającą się na ponad 500 metrów nad poziom morza, Drogą nad Nordfjordem i Szlak Historyczny.
Nordfjord, obok Sognefjordu oraz Geirangerfjordu należą do najbardziej malowniczych fiordów na świecie. Ten ostatni ma długość 16 kilometrów i otoczony jest stromymi, skalistymi zboczami, po których spływają niesamowite wodospady. Widoki też niesamowite.

Sognefjord, najdłuższy w Norwegii, a liczący ponad 200 km (jego szerokość to od 1,5 do 6 km, a najgłębszy punkt fiordu znajduje się 1300 metrów poniżej poziomu morza) ma liczne, malownicze odgałęzienia. Ciągnie się aż do Parku Narodowego Jotunheimen.

Góry, góry i doliny

Jotunheimen to łańcuch górski, w którym znajdują się dwa najwyższe szczyty Skandynawii, w tym Galdhøpiggen (2469 m n.p.m.) i Glittertind (2452 m n.p.m.). Te góry urzekają surowym pięknem, ale także lubianymi przez turystów niezliczonymi potokami, wodospadami i lodowcami.

Jotunheimen to prawdziwe królestwo gór. Już sama jego nazwa brzmi złowrogo, oznacza siedzibę olbrzymów (od jotun – olbrzym, gigant, heim – siedziba). Pochodzi z wierzeń wikingów, według których tę krainę zamieszkiwały mityczne olbrzymy, wrogie nordyckim bogom. Surowe doliny, potężne szczyty ośnieżone nawet latem mówią same za siebie: u dawnych mieszkańców Norwegii budziły respekt.

Góry Jotunheimen są wymarzonym celem pieszych wędrówek zarówno dla początkujących, jak i doświadczonych turystów. Są tu schroniska i górskich chatki, ale warto zabrać ze sobą namiot. Nocowanie na dziko jest tu dozwolone.
Dojazd do gór jest bardzo łatwy, a najbardziej dogodne miejsca do rozpoczęcia wędrówek znajdują się po zachodniej stronie Jotunheimen. Droga prowadzi do schroniska Spiterstulen, wokół którego w odległości dnia drogi znajduje się 17 szczytów powyżej 2300 m n.p.m, w tym najwyższe Galdhøpiggen i Glittertinden.

Na skalistym Bygdøy

W Oslo koniecznie trzeba przynamniej niektóre z zespołu muzeów znajdujących się blisko centrum, na skalistym półwyspie Bygdøy. Z centrum można przejść tu pieszo (aleją Bygdøy, przy której rozłożyły się rezydencje, wille, ambasady), albo dopłynąć łodzią wycieczkową z przystani obok ratusza.
Muzeum Fram poświęcone jest wyprawom polarnym Amundsena, ale przede wszystkim szkunerowi, który służył w ekspedycjach polarnych. Korzystał z niego nie tylko Amundsen, ale to on dopłynął nim do wybrzeży Antarktydy, skąd wyruszył w wyścig z Anglikiem Robertem Scottem na biegun południowy. Amundsen – przypomnijmy – zdobył go jako pierwszy w połowie grudnia 1911 r., Scott dotarł tam miesiąc później, a w drodze powrotnej zginął. Atrakcją muzeum jest sam statek umieszczony w środku muzeum.

W środku Muzeum Kon-Tiki znajduje się słynna tratwa o tej nazwie - zbudowana z bali z lekkiego drewna, powiązanych linami, bez użycia gwoździ – którą Thor Heyerdal przepłynął w 1947 r. z Peru do Polinezji, aby udowodnić, że zasiedlanie wysp Pacyfiku przez pierwotnych mieszkańców Ameryki Południowej było możliwe. W środku Muzeum Wikingów zgromadzono kilka łodzi z IX w., wykopanych z gliniastego podłoża w południowej Norwegii. Najciekawsza jest łódź z Oseberg, o długości 22 m.
Większość turystów odwiedza Parku Frogner, sławnego z kontrowersyjnych, naturalistycznych rzeźb Gustawa Vigelanda, które mają symbolizować losy człowieka, nie omija też Muzeum Muncha, poświęconego wybitnemu malarzowi i grafikowi uważanemu za ojca ekspresjonizmu.

Widok z Ambony

Choćby jeden dzień warto poświęcić na Stavanger, miasto położone na zachód od Oslo i południe od Bergen. Warto pospacerować po uliczkach urokliwego skansenu Stare Stavanger, wśród galerii i sklepów z rękodziełem. Warto zajrzeć na nabrzeże i do ciekawego budynku Muzeum Ropy Naftowej (Norsk Oljemuseum). Trzeba co najmniej obejrzeć Domkirke – jedyną norweskiej katedrę średniowieczną, która zachowała oryginalny wygląd i wystrój.
Z Stavanger można też wyjechać na wycieczkę na słynną Preikestolen czyli Ambonę, jedną z kilku największych chyba norweskich atrakcji. Wysoki na 600 metrów, pionowy klif z płaskim, idealnie niemal prostokątnym, wyciętym przez naturę wierzchołkiem, wyrasta z wód Lysefjorden i zapewnia niesamowite widoki.

W pobliże Preikestolen można dojechać się promem i autobusem – taka wycieczka jak prawie wszystko w Norwegii – sporo kosztuje, ale warta jest tych pieniędzy. Po wyjściu z autobusu czekają nas co prawda 2 godziny marszu pod górę, ale widok z Ambony wszystko wynagradza.
Stavanger i Oslo na południu, Geir i Jotuha wyznaczają północna granice dwutygodniowej wycieczki po Norwegii. Najwyżej tyle można zobaczyć w tym czasie. Ale na północ Norwegii jest daleko. Odwiedzenie Nordkappu, Tromso, Narviku, Lofotów, Nordlandu, a choćby Trondheim i jego okolic wymaga kolejnych tygodni.


Witold Dudziński









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz