czwartek, 30 stycznia 2014

IGRZYSKA POD BRONIĄ


Wiele wskazuje na to, że rozpoczynające się wkrótce zimowe igrzyska olimpijskie pod niektórymi względami okażą się sukcesem. Jednak nie pod wszystkimi, i to nie tylko dlatego, że w ogóle nie powinny odbywać się w Soczi.


Kontrowersje i skandale jeszcze przed wyborem Soczi na miejsce igrzysk, i w trakcie wyboru. Informacje o panującym tam klimacie, zagrożeniach terrorystycznych. Afery korupcyjne, niszczenie przyrody, przeradzające się w katastrofę ekologiczną. Walenie się nowo wybudowanych olimpijskich obiektów. Kłopoty z poruszaniem się po okolicy w efekcie ogromnej mobilizacji i obecności służb bezpieczeństwa.




Wszystko to, oprócz nowoczesnych budynków, nowych dróg i linii kolejowych, sportowych rekordów i medali, będzie się składać na obraz igrzysk w Soczi, który zapamiętamy. Zresztą różne rekordy – niekoniecznie sportowe – zostały pobite jeszcze zanim w Soczi zapalono olimpijski znicz. Także dlatego – podkreśla poseł Witold Waszczykowski, były szef polskiej dyplomacji – że igrzyska olimpijskie, i inne zawody sportowe o światowym znaczeniu, już dawno przestały być imprezami czysto sportowymi.

– Od lat organizuje się je z politycznym zamysłem, chodzi o pokazanie kraju, jego siły, zdolności organizacyjnych – mówi Witold Waszczykowski. – Także Polska próbowała wykorzystać Euro 2012, mając nadzieje, że mistrzostwa będą zaczynem bliskiej współpracy z Ukrainą. Niestety, mówiąc dyplomatycznie, nie do końca się to udało. Prezydent Putin ma podobne nadzieje, chce pokazać Rosję inną, niż dotychczas. Nie tylko taką, która się zbroi, napada na Gruzję, straszy skandalami, prawami antygejowski, lecz piękną, nowoczesną, dobrze zorganizowaną przynajmniej w jednym, z jej zakątków kraju, dobra organizację. Olimpiada ma być bardziej potiomkinowska, niż putinowska. Inna sprawą jest to, czy mu się to uda.
– Dziś na dyskusję, czy Soczi to dobre miejsce na igrzyska, czy dobrze, ze odbywają się w takim, a nie innym kraju, jest o kilka lat za późno – mówi ks. Edward Pleń, krajowy duszpasterz sportowców, towarzyszący polskiej ekipie w Soczi. – Nie ma to sensu, Chyba, że byłaby to nauka na przyszłość. 

Przygotowania do igrzysk w Soczi były bardziej niż burzliwe. Decyzja o wyborze nadmorskiego kurortu na miejsce zawodów w sportach zimowych zapadła na posiedzeniu MKOl w 2007 r. A tym, co zadecydowało, jak zgodnie twierdzili obserwatorzy wydarzenia, były bardziej rosyjskie naciski niż autorytet prezydenta Władimira Putina.
Naciski, ale i opór przeciwko nim musiał być jednak spory, skoro Soczi zwyciężyło niewielkim stosunkiem głosów z koreańskim Pyeongchang. Przegrani twierdzili, że sens rywalizacji został wypaczony przez pieniądze rosyjskiego dyktatora.
Potem zresztą było jeszcze ciekawiej, bo wielu dowiadywało się, gdzie to Soczi jest i że nie jest to dobre miejsce na rozgrywanie akurat zimowej olimpiady, choć może letniej, owszem. Okolica to bowiem jedno z najcieplejszych miejsc w Rosji. Ale dowiadywali się też, że to miejsce nie jest zbyt bezpieczne. Tymczasem kryterium bezpieczeństwa dla MKOl zawsze miało być priorytetowe.


Rosjanie zrozumieli to dość przewrotnie. Od początku roku w rejonie Soczi trwa, choć nikt go oficjalnie nie ogłaszał, stan wyjątkowy. Potrwa do końca marca. W Soczi i okolicach ma stacjonować ponad 65 tys. milicjantów i funkcjonariuszy MSW, 10 tys. żołnierzy wojsk wewnętrznych i spora liczba członków formacji kozackich.
Do Soczi i w jego okolice nie są wpuszczane bez przepustek samochody na obcych numerach. Okolice terenów olimpijskich, a także granica z Gruzją (tu rzucono dodatkowe jednostki armii) zostały otoczone kordonem tak, by nawet mysz się nie prześlizgnęła.
Środki bezpieczeństwa wzmocniono po zamachach w Wołgogradzie, oddalonym od Soczi od kilkaset kilometrów. Na ile prawdopodobne są ataki terrorystyczne w czasie zawodów, tego pewnie nikt, nawet rosyjskie służby nie są w stanie przewidzieć.

Niektórzy nieźle pamiętają też atak zbrojnego podziemia kaukaskiego na Rosjan i wysadzenie kolejki linowej na Elbrus przed trzema laty, dokładnie w czasie, gdy Putin wizytował obiekty olimpijskie.
Liczebność sił bezpieczeństwa uzupełnia listę rekordów igrzysk w innych dziedzinach. Olimpiada będzie najdroższa w historii. Planowało przeznaczyć na jej organizację 12 mld dolarów. Przeznaczono zaś… co najmniej 50 mld dolarów. Poprzednia olimpiada w Vancouver – przypomnijmy – kosztowała ok. 6 mld dolarów.

Rekordowy z punktu widzenia organizacji zimowych igrzysk jest klimat Soczi: wybitnie nie sprzyja zabawom na śniegu. Soczi, znajdujące się w strefie klimatu podzwrotnikowego, będzie najcieplejszym miastem w historii zimowych igrzysk. Inna sprawa, że niektóre konkurencje nie będą odbywały się w samym Soczi. Część konkurencji odbędzie się na kaukaskiej Krasnej Polanie. Temperatura spada tam do -10°C.
Igrzyska w Soczi mają być również wyjątkowe pod względem… degradacji środowiska. Rzeka Mzymta przebiegająca przez miasto jest tylko jednym, choć istotnym dla okolicy, elementów przyrody, które ucierpiały na skutek budowy infrastruktury olimpijskiej.

Wacław Radziwinowicz, wieloletni korespondent w Rosji, w wydanej właśnie książce „Soczi. Igrzyska Putina” opisuje dramatyczną historię okolicy. Jeszcze 150 lat temu był tu kraj plemion czerkieskich. Podbój Kaukazu zakończył się w 1864 r., po rozgromieniu Czerkiesów w bitwie i po triumfalnej paradzie w… Krasnej Polanie, ówczesnym Kbaade.
Już kiedy MKOl wybrał Soczi, czerkieska diaspora zatrzęsła się z oburzenia. Igrzyska w miejscu, które im kojarzyło się z klęską i żałobą były nie do pomyślenia. „Nie urządzajcie igrzysk na naszych cmentarzach” – pisali przywódcy diaspory, przypominając, że w wyniku wojny i stosowanej przez Rosjan taktyki spalonej ziemi zginęło półtora miliona Czerkiesów, drugie tyle wygnano.

Przywódcy czerkiescy odżegnują się od rebelii toczącej się w górach. Ale to właśnie rebelianci z tzw. Emiratu Kaukaskiego, grożą zamachami terrorystycznymi. Po tym, jak dokonali zamachów w Wołgogradzi, w wezwali Rosjan, by zbuntowali się przeciwko Putinowi. Jeśli nie, zagrozili atakami w czasie zawodów.
Nie tylko czerkieska diaspora, ale ona także, żądała przeniesienia zawodów, wzywali świat do bojkotu imprezy, jeśli przed ich rozpoczęciem Kreml choćby nie przeprosi Czerkiesów za zgotowany im los. Jednak bez większego skutku. Na szeroki bojkot Soczi się nie zanosi. Nikt nie zbojkotuje olimpiady w Soczi z powodu cmentarzy Czerkiesów.
Tym bardziej po 1980 r., kiedy 65 państw zbojkotowało letnie igrzyska w Moskwie po sowieckiej inwazji na Afganistan. Cztery lata później Moskwa i piętnaście innych państw, w tym Polska, odwdzięczyło się tym samym w Los Angeles. Mimo dyskusji o prawach człowieka żaden kraj nie zdecydował się na bojkot igrzysk w Pekinie w 2008 r.

W proteście przeciwko naruszeniom praw człowieka w Rosji nie pojedzie na igrzyska do Soczi prezydent Niemiec Joachim Gauck i grupa innych znanych polityków, którzy mieli zaproszenia od Putina. W Polsce do bojkotu igrzysk nawoływała część opozycji. Apele słał europoseł Marek Migalski w kampanii „Olympic Shames”. Z niewielkim skutkiem.
Igrzyska, które miały być wielkim pokazem siły, sukcesem propagandowym, także pod tym względem nie zapowiadają się różowo. Na świecie głośno mówi się o skandalach przy przygotowaniach do igrzysk. Stały się one powodem międzynarodowych nacisków na Putina. I nie chodzi tylko o nagłaśnianą na Zachodzie sprawę ustawy o zakazie propagandy homoseksualnej.

– Putin, obawiając się, żeby nie doszło do jakiegoś bojkotu, chcąc uniknąć złych opinii, złagodził retorykę. Na szczycie Unia-Rosja Putin zajął pojednawcze stanowisko, nie głosił żadnych antyukraińskich tez, przypomniał, że Rosja pomaga narodowi ukraińskiemu, a nie temu, czy innemu ugrupowaniu. 
Nikt nie ma wątpliwości, że to ze względu na zbliżające sie igrzyska – wyszli z więzień Michaił Chodorkowski, członkinie grupy Pussy Riot i aktywiści GreenPeace. 
Stosunkowo miękka postawa Janukowycza wobec protestujących na Ukrainie, też może być rezultatem wstrzymania nacisku Rosji na niego. – A czy, gdy mina igrzyska, wszystko wróci do normy? W dużej mierze tak, bo ambicje imperialne Rosji są i będą ogromne, szczególnie za Putina. Za jakiś czas Putin wróci do swoich dalekosiężnych planów i ambicji.

Towarzyszący polskim sportowcom ks. Edward Pleń, uczestnik także m.in. igrzysk w Pekinie, uważa, że kilka lat po wyborze Soczi jest… o kilka lat za późno na dywagacje, czy dobrze się stało, że igrzyska odbędą się w Rosji. Chyba, ze chodzi o naukę na przyszłość.
– Trzeba się z tym pogodzić, o żadnym bojkocie nie może być mowy. To dla sportowców zbyt duże wydarzenie, czasem jedyne w karierze, żeby miało ich ominąć – mówi. 


Wojciech Dudkiewicz
wdd@onet.eu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz