piątek, 10 stycznia 2014

ROBOTA MOHERÓW Z WIELICZKI

OD CZASU CAŁOWANIA SIĘ POD TĘCZOWĄ TĘCZĄ NA WARSZAWSKIM PLACU ZBAWICIELA - NIC TAK NIE PORUSZYŁO INTERNETU. 


Oto na Stadionie Narodowym – nazywanym, od czasu zalania go deszczem, Basenem Narodowym – ktoś rozsypał sól i uniemożliwił ślizganie się. Ślizganie, bo skoro można na nim wszystko – z wyjątkiem gry w piłkę – dlaczego nie stworzyć lodowiska? Stworzono więc i to na nim ktoś rozsypał sól. Jednak nie ona sama zelektryzowała sieciową społeczność. Zrobiła to wieść, że złożono zawiadomienie o przestępstwie i zabezpieczono próbki słonego lodu do badań.
„Był już basen, teraz wybiło źródło solanki” – wycedził ktoś o nicku Kazik. „Miało być boisko – było wodowisko. Miało być lodowisko – znów wodowisko” – ocenił nie bez przekonania Poznaniak, który ma tez, oprócz diagnozy, prognozę na temat zdolności tych, którzy rządzą stadionem: „Zrobią basen – zamarznie lub wyschnie”. Ktoś inny dopytywał się, po jakiego grzyba w ogóle taki wielki stadion budowano, przez to może zabraknąć nam soli.



Okazało się, że skoro wszyscy znają się na medycynie i polityce, dlaczego miałaby być im obca tematyka boiskowa. „Tak to jest, jak się robi lodowisko na podgrzewanej murawie” – kiwał pewnie głową Zasadniczy. „Ale co się dziwić, w końcu budowa tak słono kosztowała, że aż sól wylazła” – uzupełnił Awera. Choć, czy to na pewno to była sól, czy nie sól, nie było zgody między Hypothalamusem, Skrzatem i Antkiem. Pierwszy stwierdził autorytatywnie: „To nie była sól. To był ten kwas, którym oblano Wojewódzkiego”. Drugi wiedział swoje: „Ale zasolili bujdę!”, Trzeci dodał: „...bo lodowisko było za słone”.
Tropy wiodły sieć w sprzecznych kierunkach. Jednym było bliżej do szkoły otwockiej, innym do falenickiej. Adam i Gość nr 1 reprezentowali tą pierwszą. „Diagnoza, iż to robota moherów z Wieliczki jest najbliższa prawdzie. Lasek z zespołem to potwierdzi” – napisał. Adam mierzył niedaleko, sądząc, że to raczej sprawka łyżwiarskich bojówek PiS.

Natomiast HdeS skłaniał się wyraźnie ku szkole falenickiej, pytając, jak by mu rozum i rozsądek odebrało: „Czyżby Szczyt Klimatyczny, który odbywał się na Stawie Narodowym, jeszcze się nie skończył i dalej wojuje z globalnym ociepleniem? A może to efekt ocieplania wizerunków – Bufetowej, Donka i innych (a)ferajniaków?”.

Tak, czy siak, po diagnozie mądrzy ludzie znajdą czas na prognozę (vide: Co z tą Polską?!”). „Próbki z solą? No to prokuratura trzy lata będzie badać. Aż się lód roztopi” – ocenił Gość nr 2. „Wiem z pewnego źródła, że Narodowy nie nadaje się do gry w piłkę – ujawnił natomiast Xenopus. – Grunt trzeba zasalać już od zimy, żeby potem nie wymiękł (patrz wstęp do poradnika organizatorów antycznych imprez masowych)”.
Co zrobić, zanim to co niepewne stanie się pewne, czyli sprawca NN stanie się sprawcą zatrzymanym przez organy, radził Poznaniak: „[Trzeba] przejrzeć monitoringi z okolicznych sklepów spożywczych sprzedających sól”. Widać naoglądał się gość seriali. Dlatego puenta nie należała do niego, lecz – koń by się uśmiał – do Korniszona, który o lodu oskarża ludzi naszej ukochanej warszawskiej prezydent Hanny GW. „Zima tym razem nie zaskoczyła drogowców” – ocenił. Ale tego akurat warto się było trzymać, bo śnieżyce już były tuż tuż.


Witold Dudziński
wdd@onet.eu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz