środa, 19 lutego 2014

CZAPKI MU NIE ODSTRZELĄ


Spora była lista nieposiadających zdolności honorowej w kodeksie Boziewicza. Niektórzy mogą się cieszyć.


Byli tam denuncjanci i zdrajcy, tchórze w pojedynku lub na polu bitwy, homoseksualiści, dezerterzy z armii polskiej, notorycznie łamiący słowo honoru, łamiący prawo gościnności przez obrażanie gości we własnym mieszkaniu, nie broniący czci kobiet pod ich opieką pozostających, byli piszący anonimy i oszczercy. 
Byli notoryczni alkoholicy, o ile w nietrzeźwości popełniają czyny poniżające, byli lichwiarze i paskarze, szantażyści, napadający z tyłu i z ukrycia, paszkwilanci i… redaktorzy pism paszkwilowych. Spora to lista, dlatego autorzy jednej z „Gazet” powinni mieć się na baczności.




Bo oto pomysł tej „matury” jest przedni. Grupa osób związanych z Klubem Ronina i stowarzyszeniem Polska Jest Najważniejsza wymyśliła, że zorganizuje akcję nazwaną prawdziwą maturą z historii. Inspiracja nasuwała się sama. To coraz słabszy poziom i coraz bardziej okrojony program nauczania historii. – Szkoła i media jakby celowo ograniczają polską pamięć. Powstają filmy, książki, sztuki fałszujące najważniejsze wydarzenia, jak np. II wojnę światową – mówi z wyraźnym smutkiem wesoły na ogół satyryk Jan Pietrzak, jeden z inicjatorów akcji. Tymczasem warto znać niesamowitą, heroiczną, barwną historię naszego kraju.
„Matura”, ma szansę ruszyć jeszcze w tym roku, odbędzie się w dwóch kategoriach wiekowych. Będą mogli do niej przystąpić uczniowie szkół średnich oraz dorośli (szczegóły znajdą państwo na stronie: www.towarzystwopatriotyczne.org lub www.matura-z-historii-polski.pl).
Główne media mętnego nurtu, inicjatywy nie dostrzegły, bo i po co. O, nie, pardon, jedna z „Gazet” dostrzegła na swój wyborczy sposób. Wszak nie można przepuścić okazji obśmiania czegoś, co kojarzy się, lub w nazwie ma patriotyzm i naród.
Tym razem w roli cyngla wystąpił redaktor, którego żadna praca nie zhańbi i dalej się naigrywać z inicjatywy. Proponował swoje pytania do egzaminu: „Kiedy umęczona ziemia polska była najbardziej umęczona” i „Gdzie na umęczonej ziemi w latach komunizmu był najlepszy striptiz w Warszawie”.

A że wykonawca takiej chamówy, z definicji niejako wyczerpuje niejeden z punktów kodeksu Boziewicza, dlatego niech się cieszy, nikt mu czapki nie odstrzeli.
Witold Dudziński
wdd@onet.eu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz