To były dziwne wybory. Niska frekwencja, nawet w stolicy, tradycyjnie chodzącej do urn. Porażki polityków o głośnych nazwiskach i startujących z wysokich miejsc. I sukces polityków na których już stawiano… krzyżyk.
rys. rafał zawistowski |
Spore zwycięstwo PO w okręgu warszawskim i spora porażka w podwarszawskim w pojedynku z PiS. Do tego spory spadek notowań Platformy w obu okręgach w porównaniu do wyborów sprzed pięciu lat i spory wzrost poparcia dla PiS. To najważniejsza informacja dla analityków. Ale medialnie ciekawsze są nazwiska tych wygrali i przegranych.
Lista znanych przegranych na Mazowszu jest dużo dłuższa niż tych, którzy do Parlamentu Europejskiego się dostali. Nie przeszli przecież m.in. Wojciech Jasiński, Małgorzata Gosiewska, Ryszard Kalisz, Wanda Nowicka, Andrzej Celiński, Ludwik Dorn, Adam Struzik czy Jacek Kozłowski.
Dla każdego z nich porażka miała inny smak. Ale dotychczasowi europosłowie – Wojciech Olejniczak, Paweł Zalewski, czy Jacek Kurski - stracili chyba najwięcej. Klęskę odniósł ten ostatni: choć w stolicy jego banery były chyba najbardziej widoczne, zdobył tylko 9 tys. głosów. Mniej niż Krzysztof Bosak, lider lokalnej listy Ruchu Narodowego. Bardzo ucierpiał też wizerunek przegranych wojewódzkich notabli: wojewody Kozłowskiego i marszałka Struzika.
Mazowsze w Brukseli
Jakie szanse na wejście do gry mieli Marek Jurek (okręg warszawski) i Zbigniew Kuźmiuk (podwarszawski), którzy startowali odpowiednio z piątego i czwartego miejsca na listach PiS? Na pewno mniejsze niż „jedynki”: Zdzisław Krasnodębski i Wojciech Jasiński, czy nawet „dwójki” na ich listach. A jednak weszli ze świetnymi wynikami. Kuźmiuk zdobył prawie 70 tys. głosów, więcej niż razem pierwsi trzej kandydaci na liście PiS.
Dotychczasowy poseł, a teraz europoseł Zbigniew Kuźmiuk, nie kryje radości z rezultatu. – Wejść do Europarlamentu z 4. miejsca to ewenement na skalę kraju. To podniesienie znaczenia PiS w regionie – cieszył się. Pochodzący z Radomia polityk nie ukrywa też, że nie zapomni na europejskich salonach o podupadłym Radomiu.
– Chcę przypilnować petycji PiS dotyczącej sprawiedliwego podziału środków unijnych na Mazowszu, chcę przyjrzeć się polityce rodzinnej, klimatycznej, dopłatom dla rolników - twierdzi. Planuję również wrócić do organizowania wyjazdów do Brukseli młodzieży z regionu.
Dla Kuźmiuka nie będzie to debiut w PE, wie jak się po nich poruszać, bo był już europosłem. - Poprzednim razem nie wierzyłem, że zostanę wybrany. Tym razem startowałem z determinacją i wiarą w to, że mogę wygrać. Jestem przygotowany do pracy w PE, do wyjazdów. Ale na pewno nie zniknę z krajowej polityki – zaznacza poseł.
Z każdego miejsca
Doświadczenia w Brukseli i Strasburgu nie ma były marszałek Sejmu Marek Jurek, startujący z listy PiS, ale od szyldem Prawicy Rzeczpospolitej, której jest prezesem. Jego sukces smakuje tym lepiej, że przed wyborami słyszał od oponentów, że nie ma szans na wejście do europarlamentu z piątego miejsca na liście. Okazało się, że można wejść z każdego miejsca, tylko trzeba chcieć. oddano na niego ponad 65 tys. głosów.
– To ogromne wsparcie, to buduje wiarę ludzi we własne głosy – mówił Telewizji Republika. Gdzie widzi przyczyny sukcesu? Jedną z nich jest pewnie umiejętność wsłuchiwania się w głosy ludzi. Jak przypomniał, władza to nie tylko satysfakcja dla tych, którzy rządzą. – Chodzi o ludzi – zaznaczył. – Do wyborców należy odnosić się z szacunkiem.
Sukces był tym większy, że media, szczególnie te z głównego nurtu, jakby o nim zapomniały w czasie kampanii. Pomogło też pewnie Radio Maryja, gdzie wcześniej rzadko się pojawiał i portale katolickie, w tym Fronda.pl.
Współautorem sukcesu PiS w okręgu warszawskim był starosta wołomiński Piotr Uściński, który w swoim powiecie był bezkonkurencyjny. Tu PiS odniósł największe zwycięstwo nad pozostałymi partiami. A Uściński, startujący z siódmego miejsca, a nie lider listy prof. Krasnodębski i nawet nie piąty na liście Jurek, zdobył w powiecie wołomińskim najwięcej głosów.
Szerokim frontem
Politycy już myślą – i mówią – o kolejnych wyborach: samorządowych, które odbędą się za kilka miesięcy, w listopadzie. Mazowiecki senator PiS Wojciech Skurkiewicz, mówi wprost, że wyścig do Parlamentu Europejskiego to pierwszy krok do wyborów samorządowych. – My już rozpoczynamy kampanię naszych kandydatów, kolegów. Będziemy ich wspierać – zapowiada.
Marek Jurek podkreśla, że prawica powinna się teraz skupić na wyborach samorządowych, ale przede wszystkim pamiętać o przyszłorocznych, parlamentarnych. – Odwróciliśmy trend, ale w sejmie, do dobrego rządzenia, potrzebna jest większość absolutna. Musimy budować tak szeroki front, żeby większość parlamentarna była pewna – mówił Jurek w Telewizji Republika.
Samorządowe, według niego to przede wszystkim sprawdzian. – Musimy je wygrać, to ogromny test – zaznacza. – Nie może powtórzyć się sytuacja sprzed czterech lat, kiedy prawica przegrała we wszystkich województwach.
Wojciech Dudkiewicz
Dla każdego z nich porażka miała inny smak. Ale dotychczasowi europosłowie – Wojciech Olejniczak, Paweł Zalewski, czy Jacek Kurski - stracili chyba najwięcej. Klęskę odniósł ten ostatni: choć w stolicy jego banery były chyba najbardziej widoczne, zdobył tylko 9 tys. głosów. Mniej niż Krzysztof Bosak, lider lokalnej listy Ruchu Narodowego. Bardzo ucierpiał też wizerunek przegranych wojewódzkich notabli: wojewody Kozłowskiego i marszałka Struzika.
Mazowsze w Brukseli
Jakie szanse na wejście do gry mieli Marek Jurek (okręg warszawski) i Zbigniew Kuźmiuk (podwarszawski), którzy startowali odpowiednio z piątego i czwartego miejsca na listach PiS? Na pewno mniejsze niż „jedynki”: Zdzisław Krasnodębski i Wojciech Jasiński, czy nawet „dwójki” na ich listach. A jednak weszli ze świetnymi wynikami. Kuźmiuk zdobył prawie 70 tys. głosów, więcej niż razem pierwsi trzej kandydaci na liście PiS.
Dotychczasowy poseł, a teraz europoseł Zbigniew Kuźmiuk, nie kryje radości z rezultatu. – Wejść do Europarlamentu z 4. miejsca to ewenement na skalę kraju. To podniesienie znaczenia PiS w regionie – cieszył się. Pochodzący z Radomia polityk nie ukrywa też, że nie zapomni na europejskich salonach o podupadłym Radomiu.
– Chcę przypilnować petycji PiS dotyczącej sprawiedliwego podziału środków unijnych na Mazowszu, chcę przyjrzeć się polityce rodzinnej, klimatycznej, dopłatom dla rolników - twierdzi. Planuję również wrócić do organizowania wyjazdów do Brukseli młodzieży z regionu.
Dla Kuźmiuka nie będzie to debiut w PE, wie jak się po nich poruszać, bo był już europosłem. - Poprzednim razem nie wierzyłem, że zostanę wybrany. Tym razem startowałem z determinacją i wiarą w to, że mogę wygrać. Jestem przygotowany do pracy w PE, do wyjazdów. Ale na pewno nie zniknę z krajowej polityki – zaznacza poseł.
Z każdego miejsca
rys. rafał zawistowski |
– To ogromne wsparcie, to buduje wiarę ludzi we własne głosy – mówił Telewizji Republika. Gdzie widzi przyczyny sukcesu? Jedną z nich jest pewnie umiejętność wsłuchiwania się w głosy ludzi. Jak przypomniał, władza to nie tylko satysfakcja dla tych, którzy rządzą. – Chodzi o ludzi – zaznaczył. – Do wyborców należy odnosić się z szacunkiem.
Sukces był tym większy, że media, szczególnie te z głównego nurtu, jakby o nim zapomniały w czasie kampanii. Pomogło też pewnie Radio Maryja, gdzie wcześniej rzadko się pojawiał i portale katolickie, w tym Fronda.pl.
Współautorem sukcesu PiS w okręgu warszawskim był starosta wołomiński Piotr Uściński, który w swoim powiecie był bezkonkurencyjny. Tu PiS odniósł największe zwycięstwo nad pozostałymi partiami. A Uściński, startujący z siódmego miejsca, a nie lider listy prof. Krasnodębski i nawet nie piąty na liście Jurek, zdobył w powiecie wołomińskim najwięcej głosów.
Szerokim frontem
Politycy już myślą – i mówią – o kolejnych wyborach: samorządowych, które odbędą się za kilka miesięcy, w listopadzie. Mazowiecki senator PiS Wojciech Skurkiewicz, mówi wprost, że wyścig do Parlamentu Europejskiego to pierwszy krok do wyborów samorządowych. – My już rozpoczynamy kampanię naszych kandydatów, kolegów. Będziemy ich wspierać – zapowiada.
Marek Jurek podkreśla, że prawica powinna się teraz skupić na wyborach samorządowych, ale przede wszystkim pamiętać o przyszłorocznych, parlamentarnych. – Odwróciliśmy trend, ale w sejmie, do dobrego rządzenia, potrzebna jest większość absolutna. Musimy budować tak szeroki front, żeby większość parlamentarna była pewna – mówił Jurek w Telewizji Republika.
Samorządowe, według niego to przede wszystkim sprawdzian. – Musimy je wygrać, to ogromny test – zaznacza. – Nie może powtórzyć się sytuacja sprzed czterech lat, kiedy prawica przegrała we wszystkich województwach.
Wojciech Dudkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz