Przyzwyczaiły się władze III RP, że obiecać można wszystko, żeby utrzymać się przy władzy, ale niekonieczne trzeba obietnic dotrzymać.
Ot, obiecanki to cacanki, którymi nie warto sobie zaprzątać rządowych głów. Wór obietnic ogłoszonych siedem lat temu w czasie wyborów, a jeszcze bardziej w expose przez Premiera Tysiąclecia miał spowodować, że Polska miała rosnąć w siłę, a ludziom miało żyć się dostatniej.
Niestety, większość z nich nie została zrealizowana. Kto by tam je pamiętał, a jeszcze bardziej rozliczał z nich, przypominał, co kto mówił, a co robił!
A tu jednak nie. Solidarność wystartowała z akcją „Sprawdzam Polityka”, z podtytułem „Rozliczmy hipokrytów”. Celem jest rozliczanie przed wyborami do Parlamentu tych parlamentarzystów - kandydatów, którzy głosowali za przyjęciem antypracowniczych przepisów. Dzięki temu – tłumacza organizatorzy akcji – wyborcy będą mogli świadomie podejmować decyzje wyborcze.
Wśród 120 kandydatów na europosłów 70 jest takich, którzy powinni się zapaść pod ziemię ze wstydu - tłumaczył lider Solidarności. Przez ostatnie 3 lata głosowali w Sejmie nad antypracowniczymi i antyobywatelskimi rozwiązaniami - m.in. w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego, wydłużenia czasu pracy, płacy minimalnej, ograniczenia prawa do zgromadzeń - a teraz mają czelność stawać przed wyborcami i prosić o ich głosy. Nie można ich dopuścić do PE w nowej kadencji, bo będą się tam toczyć bardzo ważne dyskusje o przyszłości Europy, zostaną uchwalone istotne dla pracowników dyrektywy w sprawie czasu pracy i płacy minimalnej.
W stolicy pierwszą napiętnowaną bilboardami i hasłem „Oszukała wyborców” jest Julia Pitera, kandydatka z POrtii w okręgu podwarszawskim, znana wśród polityków z tego, że jest znana. „Głosowała za ograniczeniem praw obywatelskich w ustawie o zgromadzeniach publicznych” – tłumaczy bilboard. Szczegóły aktywności pani Julki (ale i innych kandydatów) można znaleźć na stworzonej z tej okazji stronie internetowej.
Andrzej Kropiwnicki, szef mazowieckiej Solidarności, były kolega Julii Pitery z Rady Warszawy, mówi, że prywatnie nic do niej nie ma, jednak jest ona jedną z tych polityków, o których warto ludziom powiedzieć (przypomnieć) prawdę. Sama prawda się pewnie nie przypomni, trzeba jej trochę pomóc.
Witold Dudziński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz