czwartek, 30 października 2014

Żydzi w muzeum


Jedynym powstaniem odbywającym się w Warszawie, o jakim słyszano poza Polską, było to, które wybuchło w getcie. Teraz – kto wie – historia Polski może być tylko historią polskich Żydów.


Powód to otwarcie w stolicy imponującego Muzeum Historii Żydów Polskich i ciągłe, zupełnie niezrozumiałe, wstrzymywanie, budowy Muzeum Historii Polski. Oczywiście to nie wina Żydów i ich muzeum, że polskie władze wolą wydawać pieniądze na inne placówki muzealne. Nie na tą, która pokazałaby w nowoczesny sposób naszą bogatą, chwalebna, trudną, pełną zawiłości, przeszłość.

Oprócz wspomnianego muzeum, otwarto Europejskie Centrum Solidarności, budowa Muzeum II Wojny Swiatowej wkroczyła w kolejny etap, tymczasem w wypadku istniejącego od prawie 10 lat Muzeum Historii Polski nie wiadomo nawet, kiedy zostanie wbita w ziemię pierwsza łopata.

Duchy epok

Ekspozycja, nowo utworzonego muzeum, umiejscowiona w nowoczesnym budynku przy ul. Anielewicza, jest rzeczywiście imponująca. Już samo wejście do budynku symbolizuje rozstąpienie się wód Morza Czerwonego, a potem jest jeszcze ciekawiej. Zwiedzającym ułatwiono zrozumienie epoki poprzez zróżnicowanie wnętrz, stylu, klimatu. Rozpoczyna się w średniowieczu, gdy Polski przybywają pierwsi Żydzi, a kończy na czasach współczesnych. Gdy pokazany jest złoty wiek Rzeczpospolitej, który był okresem niezwykłej w ówczesnym świecie tolerancji, w galerii jest dużo przestrzeni, kolorów, aby zwiedzający poczuł ducha epoki. 

Wstęp do ekspozycji stanowi zainscenizowany las – to było pierwsze miejsce w Polsce, w którym przybysze, np. Żydzi, mogli spotkać miejscowych. Z ich pojawieniem się na polskich ziemiach związana jest żydowska legenda o pochodzeniu nazwy Polska (Polin). Żydzi wygnani z Europy zachodniej długo wędrowali, szukając nowych miejsc i tu Opatrzność wyjawiła im słowa: po lin, co oznacza po hebrajsku: tu odpoczniesz.


Muzeum oddziałuje nie tylko przez słowo i obraz, ale także przez dźwięk. Gdy zbliżamy się do katedry, słyszymy gregoriański chorał, gdy do synagogi – głos kantora, żydowskiemu weselu towarzyszy klezmerska muzyka. Fragment galerii opowiadającej o holocauście o wykonana jest z zardzewiałej blachy, która dudni pod stopami zwiedzających.

Awans cywilizacyjny

Wiekowi XX poświecono nieproporcjonalnie dużo miejsca - to zrozumiałe, bo pewnie właśnie on będzie budzić największe zainteresowanie – ale w tej części ekspozycji nie udało się zachować poziomu z poprzednich wieków i epok. Jeśli w poprzednich ocenna, względna i bardzo ahistoryczna – myśl, że Żydzi w Polsce nigdy lekko nie mieli, jest mało dostrzegalna, tak teraz, na podsumowanie, pojawia się w całej krasie.

We fragmencie dotyczącym sowieckiej okupacji wschodniej Polski po 17 września 1939 r. brakuje jakiejkolwiek wzmianki o wznoszeniu przez Żydów bram triumfalnych dla Armii Czerwonej i o kolaboracji bardzo wielu nie tylko skomunizowanych Żydów z sowieckimi okupantami. A bez tego trudno zrozumieć, szczególnie gościom zza granicy, np. wydarzeń w Jedwabnem.

Brakuje też wątku udziału bardzo wielu Żydów w komunistycznym aparacie przemocy w początkach PRL, co przecież było nie bez znaczenia dla stosunku Polaków do Żydów w tym czasie. Jest za to idiotyczna uwaga, że pod sowiecka okupacją w Polsce awans cywilizacyjny całych grup społecznych stał się faktem.
Wirtualne muzeum

To z pewnością najnowocześniejsze muzeum w Polsce. Jak podkreśla Marian Turski, jeden z jego inicjatorów i przewodniczący rady, nie polega na gablotach. Jest narracyjne. Prowadzi widza opowieścią o wydarzeniach. Opowieść tworzą źródła pisane, inscenizacje, stanowiska interaktywne.

Ale brakuje eksponatów z epoki. Są śladowe, giną w powodzi plansz, zdjęć, przeźroczy, makiet, ekranów dotykowych dźwięków i hałasów poszczególnych epok i wydarzeń. Młodzieży może się spodobać, ale czy dużo zrozumieją? Z tym będzie kłopot – twierdzi znany fotoreporter - wskazując, że do zrozumienia ekspozycji, trzeba dużo cierpliwości, bo dużo za dużo jest tu do czytania. A żeby „przeczytać” muzeum potrzeba przynajmniej kilka godzin. Tylko nieliczni spędzą je na ekspozycji.

Twórcom przyszłego, wciąż wirtualnego, dość wysoko zawiesiło poprzeczkę. Choć obie placówki – wciąż wirtualne Muzeum Historii Polski i Muzeum Historii Polskich Żydów, występują w innych kategoriach wagowych, z pewnością będą porównywane. To drugie temu pierwszemu wysoko zawiesiło poprzeczkę.

Wojciech Dudkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz