wtorek, 18 listopada 2014

Do Warszawy z Krakowa

Jestem do Warszawy przyzwyczajony, ale także bardzo to miasto lubię - mówi dr Andrzej Duda, prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego, euro parlamentarzysta, kandydat PiS na prezydenta RP.


Często Pan bywa w Warszawie?

Dość często, raz na tydzień, raz na dwa tygodnie.

Gdy zostanie Pan prezydentem, będzie musiał Pan przenieść się do Warszawy na stałe. To będzie musiał być ból dla Krakusa? Dla niektórych znajomych z Krakowa, byłby to ból. Stolica Polski to miasto dla nich za duże, za szybkie, niezbyt stylowe.

Mieszkałem w Warszawie przez cztery lata. Najpierw przez prawie półtora roku, kiedy pełniłem funkcję wiceministra sprawiedliwości, piec dni w tygodniu spędzałem w Warszawie, to była normalna, codzienna praca. No, a potem gdy zostałem ministrem w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przez dwa i pół roku, znów codziennie, od poniedziałku do piątku. To była codzienna, zwykła praca w Warszawie.

Przywykł Pan do stolicy?

Można powiedzieć, że jestem do Warszawy przyzwyczajony, ale także bardzo to miasto lubię. Zresztą, nie jest mi obce, mam korzenie rodzinne warszawskie. Mój dziadek – od strony mamy – był warszawiakiem.

Za co Pan lubi nasze miasto?

Może za to, że jest trochę inna od Krakowa. Szersze są ulice, wszystko jest bardziej wielkomiejskie, wszystko jest jak w wielkiej metropolii. Przyzwyczaiłem się do Warszawy. Myślę, że kiedyś, gdy miałem opory przed Warszawą - bo i tak było, gdy tu jeszcze nie pracowałem, tylko bywałem - to z tego powodu, że wydawała mi się taka wielka i że odległości były dużo większe niż w Krakowie. Ba! To było przygniatające, gdy się tu tylko na chwilę przyjeżdżało. Ale gdy tu mieszkałem, absolutnie mi ta wielkość nie przeszkadzała, przeciwnie, mam tu sporo prawdziwych przyjaciół. Także tych, którzy kiedyś wyjechali z Krakowa i tu się osiedlili, bo tak ich życie się potoczyło, znaleźli tu pracę itp. Podsumowując: proszę mi wierzyć, że nie będę miał z problemu z przeniesieniem się do Warszawy.

Rozmawiał Wojciech... Duda (-Dudkiewicz)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz