poniedziałek, 8 września 2014

Na szpicy i bez baz


Szczyt NATO w walijskim Newport tylko w niewielkim stopniu spełnił oczekiwania Polaków na wzmocnienie tzw. flanki wschodniej. Przywódcy państw sojuszu nie podjęli decyzji o umieszczeniu stałych baz w Polsce i w państwach bałtyckich.


Na razie możemy tylko liczyć na ciągłą rotację ćwiczeń żołnierzy NATO i stworzenie tzw. szpicy: wojsk natychmiastowego reagowania.


Szpicę stworzy kilka tysięcy żołnierzy z kilku krajów NATO, którzy w razie konieczności będą w stanie w ciągu kilku dni wylądować w Polsce lub innym państwie paktu. To istotne: w ten sposób od początku konfliktu potencjalny wróg musiałby podjąć walkę z wojskami sojuszu, a nie tylko z naszą armią.
Kwatera główna „szpicy” miałaby się znajdować w Polsce, najpewniej w Szczecinie, gdzie w ramach dowództwa Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód pracują na stałe polscy, niemieccy i duńscy oficerowie. Teraz dołączą do nich oficerowie z krajów, które biorą udział w siłach natychmiastowego reagowania.


Czy po szczycie NATO możemy czuć się bezpieczniej? 

Tylko ciut bezpieczniejsi

Mówi Romuald Szeremietiew dr hab. nauk wojskowych z Akademii Obrony Narodowej:

Możemy się czuć ciut bezpieczniej. Dobra i ta szpica, o której mówił szczyt, ale dopóki nie będzie stałych baz NATO w tej części Europy, musimy czuć się zawiedzeni. Bazy w Polsce, krajach bałtyckich, oznaczałyby, że NATO będzie tych ziem bronić. Natomiast, jeżeli będą to tylko czasowe bazy to naszego punktu widzenia nic się nie zmieni. NATO wypowiedziało się stanowczo, definiując Rosję jako agresora na Ukrainie. Jednocześnie stwierdzono, że państwa NATO mogą udzielić pomocy Ukrainie tylko indywidualnie. To błąd. Gdyby szczyt stwierdzał, że państwa NATO mają udzielić ze swoich zasobów pomocy Ukrainie, czyli uczyniono z tego zalecenie, byłoby to jasne i ważne. Niestety.


Opowieść dla opinii publicznej.

Mówi Przemysław Żurawski vel Grajewski, dr hab. politolog z Uniwersytetu Łódzkiego.


Jest trochę lepiej niż było. Ale decyzje szczytu to krok słaby i wyłącznie w wymiarze wojskowym. Politycznie jest gorzej, bo w świat poszedł sygnał o miękkości, o tym, że NATO absurdalnie szanuje umowę z 1997 r., potwierdza, że nie będzie sił nuklearnych, znaczących baz wojskowych i obecności w nowych państwach członkowskich, bo tego sobie życzy Rosja. To, że możemy czuć sie zdecydowanie bezpieczniej to opowieść dla mniej zorientowanej opinii publicznej. NATO powinno stworzyć twarde instrumenty skutecznego odstraszania Rosji od testowania spoistości sojuszu w naszej części Europy, na Łotwie, w Estonii, czy Polsce. Tego nie zrobiono.


Wojciech Dudkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz