niedziela, 21 września 2014

Rząd tylko na wybory


Jaki to rząd i po co powstał, szczerze mówi nawet jego współautorka, premier Ewa Kopacz. Powstał nie po to, żeby zmieniać Polskę, ale po to, żeby pogodzić zwalczające się w rządzącej PO frakcje.





Przed nami seria trzech wyborów, których zwaśniona partia mogłaby nie wygrać. To ryzyko także dla Bronisława Komorowskiego, który chciałby ponownie zostać prezydentem. Dlatego wykorzystał szanse, jaka daje mu słabość „premiery” Kopacz.
Ewa Kopacz chciała, żeby ministerstwo infrastruktury objął Grzegorz Schetyna, MSZ – Jacek Rostowski, a wicepremierem Cezary Grabarczyk. Rostowski w rządzie się nie znalazł, Schetyna objął MSZ, a wicepremierem został  ulubieniec Belwederu Tomasz Siemoniak.

Przyznać się do porażki, szczególnie takiej, byłoby trudne dla każdego premiera. Dlatego wymyślono, że zmian dokonanych przez Komorowskiego w rządzie Ewa Kopacz chciała ich od początku. – Od początku chciałam stworzyć silny rząd, który daje gwarancję poparcia całej PO – mówiła Kopacz prezentując skład rządu.
Przy tej prezentacji wykazała się infantylnością wskazując przymioty nowych ministrów. Nowy minister sprawiedliwości Grabarczyk kocha ludzi, Szczurek, minister finansów, pracuje po nocach, Schetyna bardzo ładnie współpracował z poprzednikiem Sikorskim, a nowa szefowa resortu infrastruktury choć nikłej postury, jest silną kobietą.

Przyjaciółki od kawy


Mówi Jacek Sasin, poseł PiS:



Zapowiedzi nowego otwarcia rządu okazały się bajką. Skala zmian jest niewielka, dotknęły tylko kilku ministerstw i były wymuszone sytuacją. Po pierwsze kompromitacją ministrów po aferze taśmowej, po drugie, odejściem na inne stanowiska. Dobór dokonał się żeby zaspokoić i zneutralizować dwie zwalczające się koterie w PO: grupę Schetyny i spółdzielnię Grabarczyka, a także uhonorować dwie przyjaciółki nowej pani premier od ploteczek przy kawie, osoby, które nie mają zupełnie kompetencji, żeby kierować tak ważnymi resortami jak MSW czy superministerstwo infrastruktury i rozwoju. Tym drugim, które  decyduje o wydatkowaniu ogromnych funduszy europejskich, ma kierować Maria Wasiak, która jako prezes PKP odpowiada za fatalne wykorzystywanie przez tą firmę środków unijnych i za to została odwołana.

Wojciech Dudkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz