piątek, 5 września 2014

Dwie defilady


Te 50 dni dzielą dwa światy. 15 sierpnia 1939 r. Warszawa obchodziła Święto Żołnierza, na pl. Krasińskich odbyła się defilada wojskowa z udziałem wodza naczelnego Rydza-Smigłego. Kilka tygodni później, 5 października w Al. Ujazdowskich paradę zwycięstwa odebrał Adolf Hitler.



Jeszcze w połowie września wydawało się, że losy wojny nie są przesądzone. Niemcy opanowali wiele strategicznych miejsc, ale Polacy chcieli wytrzymać dwa tygodnie – zanim Francja wsparta brytyjskim lotnictwem uderzy na Niemcy – a następnie przegrupować się na wschodzie. Niestety, o świcie 17 września na wschodnie tereny Rzeczpospolitej uderzyli Sowieci. Już siły ich pierwszego rzutu były potężne: 620 tys. żołnierzy, 4,5 tys. czołgów i 3,2 tys. samolotów…

Zapasy na dwa tygodnie

W 75. rocznicę polskiego września warszawski Dom Spotkań z Historią uruchomił projekt „E-kartka z historii. Warszawa 1939”, udostępniając portal www.wrzesien39.waw.pl i bezpłatną aplikację mobilną. Dzięki jej ściągnięciu można otrzymywać codziennie krótką informację, o tym, co i gdzie wydarzyło się w Warszawie 75 lat temu wraz z fotografią i identyfikacją zdarzenia na mapie z 1939 r. i współczesnej. Pokazane są wydarzenia z dni dzielących obie defilady. Każdy jest opisany przez teksty z pamiętników i prasy, zdjęcia, mapy, materiały wideo. Pozwalają zrekonstruować dzień po dniu życie mieszkańców stolicy.

– Chcieliśmy możliwie szeroko pokazać to, co działo się przed wybuchem wojny, ostatnie dni normalności z widocznym jednak narastającym napięciem – mówi Agnieszka Tomasińska z DSH. – Ludzie długo wierzyli, że mimo wszystko do niej nie dojdzie. Ale od 24, 25 sierpnia sprawa staje się oczywiste, że wojna wybuchnie.

15 sierpnia było jeszcze spokojnie, toczyło się zwykłe życie, ale już np. na zrobionym kilka dni później zdjęciu widać wzmożony ruch w halach Mirowskich. „Każda gospodyni powinna zaopatrzyć swoją śpiżarnię na wypadek wojny tak, aby zapasów wystarczyło na dwa tygodnie - instruowała „Gazeta Polska”.

Kartka z 26 sierpnia: Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego odroczyło rozpoczęcie roku szkolnego. Na zdjęciu uczniowie zachwyceni przyjazdem żyraf do warszawskiego ZOO latem 1939 r. „W ostatnich dniach liczne zastępy rodziców zwożą dzieci do miasta, jak gdyby lekcje miały się zacząć normalnie. W pociągach tłok, na szosach również – furmanki obładowane ciągną ku miastu, tarasując drogę” – pisał „Goniec Warszawski”.

Biją, bija bez przerwy

Kartka z 5 września pokazuje skutki silnego nalotu na przepełniony uciekinierami warszawski Dworzec Wschodni. Pod gruzami zginęło mnóstwo ludzi. Uciekinierzy opowiadali o dramacie z rozgrywającym z transportami w drodze. „Wszystkie drogi zawalone. Wozy, konie, bydło, ludzie z całym dobytkiem. Samoloty latają nisko nad głowami ludzi i koni i biją, bija bez przerwy” – wspominał świadek wydarzeń.
Kartka z 17 września. „Trzecia niedziela wojny należy do najcięższych dni w oblężonej Warszawie. Setki ludzi giną pod gruzami kościołów zniszczonych w czasie trwania nabożeństw niedzielnych. Główne ulice miasta zamieniają się w cmentarze. Ludność cywilna ratuje bezcenne dzieła sztuki z płonącego Zamku Królewskiego” – wspominał po latach Władysław Bartoszewski.

Osobisty rozkaz ostrzału Zamku Królewskiego dla zmuszenia stolicy do kapitulacji, która była uzgodnionym warunkiem niemiecko-sowieckim co do rozbioru Polski, wydał 17 września Hitler na wieść o wkroczeniu Sowietów na polskie Kresy.
Gdy koło południa radio podało wiadomość o nowej agresji, zrobiło to piorunujące wrażenie na Warszawiakach. Miasto walczyło jeszcze prawie dwa tygodnie, ale padła koncepcja obrony na przedpolach Lwowa i nadzieja na pomoc zachodnich aliantów.
– Wiadomo było, że przeciąganie wojny z Niemcami jest po to, żeby alianci zachodni włączyli się do działań – mówi prof. Wiesław Wysocki, historyki z warszawskiego UKSW. – Wierzono w to, liczył na to naczelny wódz. Wszak nie były to obietnice, lecz konkretne uzgodnienia, protokoły, określające dokładnie kiedy i jakimi siłami zaatakują Niemców. Niestety, zapisy okazały się niewiele warte, można mówić o zdradzie Polski przez aliantów.

Nóż w plecy

Zamiast wsparcia otrzymała 17 września nóż w plecy. To oznaczało, ze działania wojskowe na terenie Rzeczpospolitej wkrótce, wcześniej, czy później muszą się skończyć. Tego samego dnia do Warszawy dotarła też wiadomość, że władze Rzeczpospolitej postanowiły wycofać się z kraju. Obrońcy Warszawy musieli stracić złudzenia?
– To było szalenie istotne, spowodowało wielkie zamieszanie – podkreśla prof. Wysocki. – Gen. Juliusz Rómmel, dowódca Armii „Warszawa”, miał ambicje, żeby ogłosić się wodzem naczelnym i premierem. Na szczęście sztabowcy wybili mu to z głowy. Polityczne i wojskowe złudzenia wszyscy mieli jeszcze jakiś czas. Sowieci głosili przecież początkowo i wykorzystywali to propagandowo, że idą na pomoc ludności ukraińskiej i białoruskiej, żeby obronić ją przed Niemcami. Dopiero, gdy Polacy zorientowali się, że między Sowietami i Niemcami jest wyraźne współdziałanie, stracili nadzieję na zachowanie niepodległości.

Kartka z 5 października - tydzień po kapitulacji Warszawy – pokazuje niemiecką paradę zwycięstwa. Na czas jego pobytu Hitlera Niemcy wzięli zakładników - znane osobistości życia publicznego. Mimo to polski ruch oporu przygotował zamach. Podłożono dwa ładunki wybuchowe o dużej mocy w budynkach na skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich i Nowego Światu. Do ich odpalenia nie doszło: Niemcy pozamykali ulice i dowódca akcji nie dotarł na miejsce. A saperzy bez rozkazu nie odpalili ładunków. Choć w tym czasie trwały jeszcze regularne walki SGO Polesie w okolicach Kocka, to był koniec II Rzeczpospolitej.

Wojciech Dudkiewicz

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe, DSH







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz